Wpis XII: 23 czerwca 2013
Kończy się powoli drugi miesiąc mojej terapii fenotypowej. Właściwie teraz nie czuję już, ze jestem w trakcie kuracji.
Zaprzyjaźniłam się z kaszami, warzywami i rybami już na dobre. Jako dania obiadowe królują kalmary, krewetki. Kalmary zamiast z czosnkiem – czasem robię z cebulką. Zamiast słodyczy – mus z owoców np. truskawek – koniecznie zmrożony albo rodzynki.
Niesamowicie prosta wieczorna przekąska, która stała się w moim domu hitem to mus z awokado z kawałkiem chleba na zakwasie, doprawiony czosnkiem, oliwą, pieprzem i cytryną.
Pilnuję też bardzo niełączenia określonych grup produktów – np. kasz z rybą – czyli węglowodanów z białkiem.
Ale co najważniejsze – na moim stole nie ma już żywności przetworzonej, nie kupuje półproduktów, gotowych dań. Po prostu wybieram świeże, sezonowe produkty, przygotowuję je w prosty sposób, bez zbędnej obróbki i co ważne nie przechowuje.
Korzystając z pory roku – na stole goszczę wszystko co zielone. Zieleń niezmiennie kojarzy się z naturą i wizualnie koi zmysły. Zielone warzywa liściaste to źródło witamin, składników mineralnych, antyoksydantów oraz cennych fitozwiązków – substancji aktywnych biologicznie, które mogą wykazywać silne działanie lecznicze na organizm człowieka.
Więcej na ten temat tutaj: vimed.pl/2013/03/zagraj-w-zielone-o-zdrowie/
Moje sprawdzone zielone przepisy: zupa krem z zielonego groszku, rucola z suszonymi pomidorami i ziarnem słonecznika w sosie vinegret, + sola, a na deser – zmrożony mus z kiwi…mniam!
W tym tygodniu planuję umówić się z dietetykiem – aby podsumować ten miesiąc.