Relacja z terapii fentotypowej cz. XIII

36
Wpis XIII: 1 lipca 2013 


Mniej znaczy więcej. Na czerwcowej konferencji firmy kosmetycznej została postawiona taka właśnie teza. Żyjemy w czasach, w których technologie wkraczają nachalnie we wszystkie dziedziny naszego życia, w których nie mamy czasu na rzeczy ważne: dla siebie, dla rodziny, dla przyjaciół, na prawdziwy relaks. Coraz więcej kupujemy i konsumujemy. Atakowani informacjami tracimy punkty odniesienia i nie potrafimy często wybrać i skupić się na priorytetach. I to często jest powodem rozczarowania, frustracji i poczucia bałaganu w życiu. 

Jest na to lekarstwo – uporządkuj swoje życie. Porządek, który wprowadzisz do swojego materialnego świata, który cię otacza – wpłynie w pozytywny sposób, na twój wewnętrzny świat i poczucie szczęścia. Zastanów się co jest dla ciebie ważne – i tak wybieraj, wyeliminuj wszystkie nieważne i niepotrzebne elementy ze swojego życia. Świadome wybory dają poczucie panowania nad swoim życiem. Trudno? Jedyne rozwiązanie to zacząć działać. 

Zawsze byłam osobą zdyscyplinowaną, ale oczywiście raz na jakiś czas ta dyscyplina się rozluźnia i pojawiają się złe nawyki. Ostatni dołek miałam w latach 2010 – 2012. Zaczęło się od podróży. Nieregularne życie sprzyja chaosowi. Nagromadziły się rzeczy do zrobienia, przekładane z dnia na dzień, przestałam ćwiczyć i oczywiście jedzenie. Więcej, mniej świadomie, najczęściej niezdrowo, nieregularnie. Efekt był taki, że w ciągu 2 lat przytyłam 9 kg. Nie muszę wspominać, że cała garderoba nie nadawała się do użytku. Nie miałam ochoty rozebrać się na plaży. Moje małe czarne opinały się na mnie jak na parówce i nie dopinały. Pojawiło się zmęczenie, zniechęcenie i oczywiście próby odchudzania. Bez efektu, bo bez regularności i konsekwencji. 

Zwlekałam z rozwiązaniem ostatecznym – jak się okazuje – było to niepotrzebnym balastem, który obciążał mój umysł. W 2012 roku wróciłam do drobiazgowego planowania – miesiąca, tygodnia, dnia. Taki reżim narzuciłam sobie kiedy zaczynałam pracę w Warszawie w 1995 roku i wytrwałam w nim aż do 2009 roku. Co to oznacza w praktyce? Raz w roku – planowanie strategiczne – jakie są moje cele strategiczne na ten rok? W każdej dziedzinie życia. Wypisuje je na przełomie roku, chowam w kopertę, a następnie po roku weryfikuję. Po 5 roku takiego ćwiczenia 80% celów jest zrealizowanych! Planowanie w krótszym terminie to po prostu rozpisanie na początku każdego miesiąca tygodnia – co będę robiła. Planowanie każdego dnia – to lista rzeczy, które muszę zrobić danego dnia. To działa! Nie tracę czasu na rzeczy niepotrzebne i mam poczucie porządku i satysfakcję, że wszystko jest już zrobione. Czasu na inne rzeczy – ważne, zostaje dużo więcej. I w ten sposób każdy dzień, tydzień, miesiąc przybliżają mnie do moich celów rocznych. A miejsce na spontaniczność? Jest go bardzo wiele! Słowo. 

Kolejny krok na początku 2012 to Terapia Fenotypowa w Centrum Medycznym VIMED. Teraz po ponad dwóch miesiącach mogę powiedzieć, że to właściwie zmiana stylu życia. Celem zmian jest poprawa jakości życia poprzez uzyskanie wymarzonej wagi, lepsze samopoczucie, świadomość, że dbam o zdrowie. A skutecznym narzędziem jest zmiana złych nawyków żywieniowych na dobre. Według Japończyków – jeśli dana czynność jest wykonywana codziennie przez 28 dni staje się nawykiem. U mnie dokładnie tyle to trwało. Pierwszy miesiąc – to nauka kupowania produktów, gotowania i przyzwyczajenie się do regularnego jedzenia, picia oraz wyeliminowania tego co mi szkodzi. Cel został osiągnięty. 

Mam poczucie nowej jakości w moim życiu. A zatem mniej (ale świadome mniej) znaczy więcej!