Wpis XVI: 19 sierpnia 2013
Urlop zakończony. Niestety nie wszystkich z moich postanowień udało mi się dotrzymać. Z rozpoczęcia ćwiczeń i zwiększenia aktywności fizycznej nic nie wyszło. Nie trzymałam się też tak ściśle moich nowych nawyków żywieniowych. Oczywiście było lepiej niż w poprzednie wakacje, bo świadomość już inna. Ale nie mogę powiedzieć, że jestem zadowolona z efektów moich poczynań.
Udało mi się nie jeść mięsa, podobnie było z alkoholem i słodyczami. Kawy nie piłam, mlecznych produktów również unikałam. Najgorzej jednak było z regularnością posiłków – uff to prawie jak rachunek sumienia…
Nie czuję, że przytyłam, ale nie czuję się też tak lekko jak przed wakacjami. Od poniedziałku wracam do zup kremów i warzyw.
Przeczytałam w czasie wakacji książkę „Ryzykowna manipulacja” – niby lekka beletrystyka akcji, bez jakichś szczególnych recenzji – po prostu trochę rozrywki. A mimo to mną wstrząsnęła – wątkiem głównym była modyfikacja żywności i jej wpływ na nasze zdrowie. Akcja i bohaterowie – oczywiście fikcyjni, ale samo zjawisko prawdziwe aż do bólu.
Jemy modyfikowaną, przetworzoną żywność, mięso które spożywamy – pochodzi ze zwierząt, które karmione są sztucznie modyfikowanymi paszami. To samo jaja, mleko… Efekt? Epidemia chorób cywilizacyjnych, a najbardziej widoczny skutek – nadwaga i otyłość.
Najnowsze badania pokazują, że wysoko przetworzone pokarmy, takie jak białe pieczywo czy biała mąką, powodują niekiedy swego rodzaju „uzależnienie” od jedzenia. Produkty te mogą pobudzać ośrodek łaknienia, a to z kolei skłania nas do sięgania po pokarm w sytuacjach, kiedy organizm go nie potrzebuje.
Więcej na ten temat tutaj: vimed.pl/2013/07/przetworzona-zywnosc-uzaleznia/
Chyba będę zmuszona zrezygnować w tej sytuacji z mojej ukochanej soi – mleko sojowe zamienię więc na mleko kozie. Jest znacznie zdrowsze od krowiego. Zawiera szereg cennych witamin: A, C, D, witaminy z grupy B, w tym kwas foliowy, które korzystnie wpływają na pracę całego organizmu, metabolizm i kondycję skóry. W mleku kozim niewiele jest laktozy i kazeiny. Co ciekawe, w swojej strukturze chemicznej najbardziej przypomina mleko… kobiece. Zawiera oligosacharydy, czyli prebiotyki, które stymulują rozwój prawidłowej flory bakteryjnej jelit.
Pod koniec sierpnia – podsumowanie wyników mojej 100 dniowej terapii. Muszę się wziąć w garść, aby nie zaprzepaścić wyników przez wakacje…