Relacja z terapii fenotypowej cz.II

50

II wpis: 22 marca 2013

Zima w pełni, mimo nieśmiałych sygnałów wiosny w poprzednich tygodniach dzisiaj jest znowu -7C. Mimo nawału pracy działam strasznie ospale. Obiecuję sobie, że już wkrótce wezmę się za siebie. Ale wprowadzam zmiany bardzo małymi kroczkami. Na razie staram się pić więcej wody i zielonej herbaty, staram się nie objadać na noc. Dostałam instrukcje jak mam się przygotować do testu nietolerancji pokarmowej.                               

Już samo przygotowanie wygląda jak początek kuracji. Od wieczora dnia poprzedzającego nie mogę nic jeść, tylko pić.  Z tym jakoś dam radę. Z unikaniem wysiłku fizycznego – oczywiście problemu nie będzie. Na szczęście leków steroidowych nie przyjmuję, nie jestem też w trakcie terapii farmakologicznej. Bo trzeba ją przerwać na około tydzień przed pobraniem krwi. Trochę zdziwił mnie zakaz używania jakichkolwiek kosmetyków rano w dzień badania. Nawet pasty do zębów! Również infekcja jest przeciwwskazaniem do wykonania testu. Jakoś przez to przebrnę. Ale to co będzie najtrudniejsze – muszę zrezygnować  z kieliszka porto wieczorem i to przez cały tydzień!

Badania zaplanowane na przyszły tydzień. Terapia nie jest  podobna do żadnych diet, które stosowałam w przeszłości, wygląda  raczej jak procedura medyczna.

Faktem jest, że żadna z diet nie przyniosła mi długotrwałych efektów, choć efekty odchudzenia i to nawet nadmiernego były widoczne czasem nawet bardzo długo. Skutkiem ubocznym jednak było zmęczenie, szara cera i wypadające włosy. I po jakimś czasie niestety powrót do niezdrowych nawyków. Teraz wierzę, że będzie inaczej – dieta opiera się na tym, co jest korzystne, a eliminuje  to co szkodzi. Potem oczyszczenie organizmu i wyrabianie właściwych wzorców żywieniowych.

Bez głodzenia i przy dużej dawce dobrej energii.


Redaktor