Twarz jest naszą wizytówką, a byśmy z radością patrzyły w lustro, trzeba zadbać o jej „rusztowanie antygrawitacyjne”.
Coraz rzadziej spotykam kobietę, która nic zupełnie nie słyszała o jodze twarzy. Sytuacja przedstawiała się zupełnie inaczej zaledwie trzy lata temu, kiedy to dołączyłam do grona prekursorek ćwiczeń twarzy w Polsce, z zamiarem zrewolucjonizowania tej dziedziny. Wróciłam po dwunastu latach nieobecności: dziewięciu latach badań kobiecych rytuałów pielęgnacyjnych w terenie, na pięciu kontynentach, oraz dodatkowych trzech latach w Cambridge, gdzie powstała naukowa podbudowa metody Yogattractive.
Cudowny duet dla urody
Zanim zagłębimy się w mechanizmy odmładzania, leczenia i uzupełniania ubytków kolagenu dzięki jodze twarzy i regularnemu automasażowi, przypomnijmy jednak, na czym polegają nasze działania.
Otóż automasaż i ćwiczenia twarzy towarzyszą człowiekowi od wieków. Azja zachowała najwięcej związanych z nimi tradycji, a medycyna chińska i Ajurweda niezwykle je sobie cenią jako narzędzia prewencji i terapii schorzeń oraz, zachowywania ładnej, jędrnej twarzy i szyi na dłużej. Dlatego też dla mnie, jako twórczyni Yogattractive, nie ma jogi twarzy bez jej siostry – automasażu, i to temu duetowi dziś się przyjrzymy szczegółowo.
Aktywujemy mięśnie
O znaczeniu aktywności fizycznej dla zdrowia i sylwetki nikogo już nie trzeba przekonywać. Tymczasem zapominamy, że od obojczyków w górę też mamy mięśnie, a ich rola jest kluczowa w spowalnianiu zmian grawitacyjnych tego obszaru naszego ciała, który co dzień pokazujemy światu.
Nie tylko skóra czyni piękną
Uczestniczki zajęć Yogattractive często na początku najbardziej skupiają się na roli skóry w wyglądzie. Trudno się nie zgodzić, że jest ona nie do przecenienia, jednak najbardziej wypielęgnowana cera zaczyna opadać, jeśli nie opiera się na jędrnych mięśniach. Tłumaczę wtedy, że wszystkie mięśnie mimiczne mają przyczepy bezpośrednio do skóry, która się na nich opina. Dlatego właśnie kondycja mięśni wpływa na nasz wygląd nie mniej niż atłasowa cera. Trening twarzy polega na wzmacnianiu tonusu wybranych mięśni, z równoczesnym uwalnianiem napięć stresowych, niekorzystnych dla wyglądu.
Głodne mięśnie
Kiedy mięśnie ćwiczą, ich tkanki podlegają aktywacji. Powstają w nich mikrourazy, które organizm musi szybko naprawić. Taki jest naturalny mechanizm wzmacniania mięśni. Gdy tak się dzieje, mięśnie twarzy zaczynają „domagać się” składników budulcowych. Kluczową rolę pełnią tu peptydy kolagenowe oraz tak zwane prekursory kolagenu, z których nasz organizm buduje kolagen endogenny. Należą do nich siarka MSM, witamina C, witaminy z grupy B oraz cynk.
Kolagen poszukiwany
Stanowi on do 6% masy mięśni. To nie jest mało, choć w stawach i skórze jest go jeszcze nawet 5 razy więcej. Jedyny kłopot w tym, aby nasze ciało miało dosyć takich składników budulcowych. Po czterdziestym roku życia wyraźne stają się ich braki i pojawia konieczność suplementacji mięśni wysokimi dawkami doustnymi kolagenu, by osiągać optymalny wynik „rzeźbienia” twarzy. Panie, które nie stosują suplementu, nadal widzą pozytywne zmiany twarzy, wyższe policzki, uniesione brwi i ładniejszą szyję. Jednak dopiero synergia treningu, automasażu i „dokarmiania” kolagenem przynosi efekt wyraźnego liftingu w każdym wieku, ten efekt „wow”, o którym marzymy.
Pobudzamy kościec twarzy
Kosmetolodzy, lekarze medycyny estetycznej, ortodonci i stomatolodzy są świadomi ogromnej roli zdrowych kości twarzy dla jej estetyki. Przeciętny konsument już nie. Zmiany wolumetryczne są jednymi z bardziej widocznych oznak starzenia twarzy. Tak być jednak nie musi. Szkopuł w tym, że żaden suplement sam w sobie i żadne działania inwazyjne metabolizmu kostnego nie zmienią. Tutaj najskuteczniej i najszybciej działa metoda tradycyjna, czyli masaż! Jest wiele badań, potwierdzających rolę umiejętnego ucisku na gęstość kości. Szkopuł w tym, że najbardziej spektakularne zmiany obserwujemy przy codziennej stymulacji…
Kłopot z marketingiem
W tym momencie przemysł kosmetyczny napotyka problem ze sprzedażą usługi, bo rzeczywiste, mierzalne zmiany przynosi nie masaż co dwa tygodnie czy co miesiąc. Ma być głęboki, mocny i, przede wszystkim, codzienny. Wystarczy silne pobudzenie tych najgłębiej położonych tkanek przez 3-5 minut dziennie! Tyle tylko, iż oznacza to, że musimy klientkę nauczyć, jak sama ma wykonać taki automasaż. Tutaj masażysta lub instruktor jogi twarzy staje się nauczycielem.
Na marginesie warto zaznaczyć, że w ten sposób nie traci się chętnych na masaże w gabinecie. Profesjonalne zabiegi stanowią uzupełnienie codziennej terapii-pielęgnacji, cenny dar dla całego organizmu i cudowny relaks.
Bez ruchu nie ma wyników
Dopiero kości pobudzane poprzez nacisk manualny, jeżykami medycznymi oraz przez skurcz mięśni podczas ćwiczeń twarzy pobierają potrzebne im składniki z krwiobiegu.
Na podobnej zasadzie funkcjonuje zresztą cały nasz organizm. Wiemy, że zwiększona podaż wapnia przy braku ruchu lub silnego masażu ma niską skuteczność. Dowodem na to są Amerykanie, nacja suplementująca się potężnymi dawkami wapnia, konsumująca mnóstwo nabiału i… statystycznie najczęściej cierpiąca na schorzenia kości.
Podobnie jest z kolagenem: masując i ćwicząc zwiększamy receptywność kośćca. „Cud” dzieje się, gdy podamy wysokiej jakości kolagen i jego prekursory wraz ze stymulacją mechaniczną!
Marzenie o pięknej skórze
Jest i było obecne we wszystkich kulturach. Nie ma chyba miejsca na globie, a przynajmniej w moich badaniach nad rytuałami pielęgnacyjnymi takiego nie odwiedziłam, gdzie gładka, lśniąca skóra nie byłaby celem i marzeniem kobiet.
Od wieków kobiety mają sposoby, by utrzymywać ją w dobrej kondycji. Mówi się, że już Kleopatra ćwiczyła twarz, a Madonna czy Gwyneth Paltrow stosują jogę twarzy od wielu lat.
Skóra wpisuje się w ten sam mechanizm, co mięśnie i kości: „kocha” być pobudzana, masowana, uciskana aż do swoich najgłębszych warstw czyli tam, gdzie pracowite fibroblasty wytwarzają kolagen, elastynę i kwas hialuronowy. W dojrzałym wieku, bez stymulacji, te procesy ulegają spowolnieniu, a następnie zanikowi.
Także skóra jest głodna
Mechaniczne pobudzanie skóry za pomocą dłoni, jeżyków czy rollerów do akupresury, o których pisałam w poprzednim numerze art of Beauty, przynosi zmianę jakości, gęstości i elastyczności skóry. Tutaj także masaż krótki, lecz codzienny najwydajniej wspomaga pozytywny metabolizm skóry. Tak pobudzana skóra wysyła sygnał zapotrzebowania na składniki budulcowe. U osób młodszych, mających spory kapitał kolagenowy, ten proces szybko przynosi widoczny efekt i sam automasaż owocuje mierzalną poprawą jakości cery. U osób starszych, znowu można zaobserwować, że to synergiczne działania przynoszą bardziej satysfakcjonujące rezultaty: sama suplementacja to za mało, musimy wytworzyć sygnał zapotrzebowania a następnie podać kolagen.
Co jest ciekawe, badania donoszą, że podaż bioprzyswajalnego morskiego kolagenu i jego prekursorów nie tylko uzupełnia jego braki w skórze, ale dodatkowo aktywizuje fibroblasty do produkcji naszego własnego!
W odpowiedzi na potrzeby estetyczne i zdrowotne „joginek twarzy” stworzyłam Eliksir dla Pięknej Cery Yogattractive. Mimo poszukiwań nie znalazłam na rynku produktu, który dostarcza kolagenu morskiego z ekologicznych źródeł w dawce, która jest w stanie szybko wysycić organizm tak, by uczestniczki zajęć zobaczyły rezultaty w lustrze w jak najkrótszym czasie. Producenci jeszcze nie dodają do hydrolizatów składników budulcowych, czyli prekursorów kolagenu. Mam nadzieję, że wkrótce tak się stanie.
Czy decydujemy się na dodatkowe wspomaganie doustne, czy nie, joga twarzy pozostaje najlepszą przyjaciółką kolagenu, stymulując własną produkcję organizmu w sposób bezpieczny i bezinwazyjny. Ćwiczyć i masować się mogą panie w ciąży, karmiące mamy i kobiety, które cierpią na różnorodne schorzenia. Tutaj nie ma przeciwwskazań, toteż coraz więcej kobiet korzysta z jej dobrodziejstw. A my, w każdym wieku, stanowimy najlepszą wersję samych siebie.
Pora na praktykę
Jest taki obszar twarzy, który często spędza nam sen z powiek. Jest to owal twarzy i okolice brody. To tam tworzą się tak niechętnie przez nas widziane marionetki. Oto próbka propozycji jogi twarzy Yogattractive dla tej okolicy:
Autorski masaż jeżykami medycznymi:
- Masuj jeżykami linię brody i żuchwy. Otwarte dłonie prowadzą kuleczki w obydwu kierunkach.
- Zaczynamy od 20 powtórzeń rano i wieczorem.
- W miarę, jak skóra się przyzwyczaja, liczbę powtórzeń zwiększamy do 50 lub więcej.
Taki masaż stymuluje kościec twarzy, który właśnie w tym miejscu ma największą tendencję do atrofii. Rozluźnia także mięśnie żuchwy, których napięcia niekorzystnie zmieniają estetykę owalu twarzy. Pobudza wreszcie wszystkie warstwy skóry, włącznie ze skórą właściwą, do lepszego ukrwienia, drenażu limfatycznego i produkcji kolagenu endogennego.
Ćwiczenie z pałeczką
Tutaj najlepiej posłuży nam stalowa słomka ekologiczna, a jeśli jej nie mamy, ołówek.
- Zawiń wargi nieco do środka, włóż między nie pałeczkę i roluj w tę i z powrotem, mocno wysuwając, a potem chowając dolną szczękę.
- Zrób 50 powtórzeń, do zmęczenia.
Pracuje zespół mięśni owalu twarzy, natomiast rozluźniają się żwacze. Jest to zarazem prewencja zaciskania szczęk i zgrzytania nocnego.
Po 2 tygodniach ćwiczeń i masażu efekt powinien być zdecydowanie widoczny i dla ćwiczącej, i dla otoczenia. A mnie pozostaje trzymać kciuki zarówno za wytrawne, jak i początkujące joginki.
Olga Szemley
Twórczyni Yogattractive (yogattractive.com), autorskiej metody anti-agingu jogi twarzy. Przez 12 lat prowadziła badania nad kobiecymi rytuałami pielęgnacyjnymi na pięciu kontynentach. Autorka mającej ukazać się wkrótce książki „Rytuały Piękna. Joga twarzy metodą Yogattractive” wyd. Virgo.