Utarło się że do trychologa, tak jak do lekarza, udajemy się wtedy gdy pojawiają się problemy. Rzeczywiście, główny klient trychologa to osoba, której wypadają włosy.

W połowie przypadków wśród pacjentów trychologa mamy do czynienia z łysieniem androgenowym, które do niedawna było przypisywane wyłącznie mężczyznom. Uważało się że jest spowodowane męskimi hormonami: androgenami.

Dziś już wiemy że to nie androgeny są odpowiedzialne za łysienie tylko dihydrotestosteron. Powstaje ze związku enzymu 5 alfa reduktaze z testosteronem. Im bardziej aktywny jest enzym tym więcej „produkuje” dihydrotestosteronu, który nie tylko miniaturyzuje mieszki włosowe, ale też powoduje przerost prostaty. Dlatego w leczeniu łysienia androgenowego zwalczamy enzym 5 alfa reduktazę, a finasteryd, dutasteryd to jedyne leki doustne przywracające wzrost włosów. Są zarejestrowane wyłącznie dla mężczyzn.

Jednak problem łysienia androgenowego coraz częściej dotyka kobiet. Między innymi dlatego, że żyjemy coraz dłużej. Na początku zeszłego stulecia, średnia długości życia kobiet to 49 lat, dzisiaj 85. Podczas menopauzy obniża się poziom estrogenów, co skutkuje zachwianiem i zmianą proporcji estrogeny-androgeny. Rezultatem jest miniaturyzacja mieszków włosowych.

Jak dotąd jedynym sposobem zdiagnozowania łysienia androgenowego był Trichogram. Polega on na pobraniu (wyrwaniu) około 100 włosów z miejsca dotkniętego łysieniem i tyle samo z okolic „zdrowych” czyli potylicy. Aktualnie został opracowany nieinwazyjny i bezbolesny program komputerowy: trichoscan. Komputer ocenia 12 obrazów wykonanych dermatoscopem co powala lekarzowi na postawienie diagnozy. Zdjęcia są analizowane przez Tricholab, ale muszą być wykonane bardzo precyzyjnym sprzętem. Mikrokamery, niestety nie posiadają odpowiednich parametrów.

Podstawowym lekiem miejscowym stosowanym w kuracjach łysienia androgenowego jest minoksydyl. Problem w tym, że przy łysieniu tego typu kuracje powinny być dożywotne. Tymczasem według wytycznych producenta i rejestracji medycznej, minoksydyl nie może być stosowany dłużej niż przez kilka miesięcy.

Tak więc odchodzi się od minoksydylu zwłaszcza stosowanego w monoterapii. W USA i Wielkiej Brytanii zaleca się stosowanie 15% minoksydylu w połączeniu z inhibitorem enzymu 5 alfa reduktazy 5% kwasem azelainowym. Jednak ta kurację można przeprowadzić tylko z przepisu i pod nadzorem lekarza.

Istnieją inne substancje hamujące rozwój tego enzymu. Są to: kwas oleinowy, wyciąg z palmy sabałowej, ekstrakt z nasion żywotnika zachodniego, ekstrakt z asiasari radix, liposterolowy wyciąg z korzeni boczni piłkowatej.

Już od dłuższego czasu w walce z wypadaniem włosów, bez względu na przyczynę, prym wiedzie igłowa mezoterapia polegająca na powierzchniowym ostrzykiwaniu skóry głowy substancjami pobudzającymi wzrost i hamującymi wypadanie włosów. Ostrzykiwanie zaczęło się od koktajli witaminowych, następnie dodano inhibitory enzymu 5 alfa reduktazy.

Cudownym sposobem miało się okazać coraz bardziej udoskonalane bogatopłytkowe osocze pozyskiwanego z własnej krwi pacjenta. Iniekcja osocza bogatopłytkowego stymuluje naturalne zdolności organizmu do regeneracji. Płytki krwi uwalniają czynniki wzrostu, działając jak „dopalacz” dla komórek. Krwinki płytkowe zawierają szereg niezbędnych do odbudowy skóry czynników, m. in. PDGF, TGF-β1, TGF-β2, VEGF oraz EGF. Pobudzają one procesy naprawy tkanek, stymulują fibroblasty do tworzenia nowego kolagenu, wspomagają proces tworzenia naczyń krwionośnych, aktywują komórki macierzyste. Innymi słowy, nie dostarczamy gotowych substancji tylko stymulujemy komórki do samoregeneracji. Ponieważ metoda jest skuteczna, wprowadzane są coraz nowsze sposoby pozyskiwania bogatopłytkowego osocza. Właściwie wykonane daje niezłe rezultaty, ale nie u wszystkich. Ważna jest też kwalifikacja pacjenta: osoba musi być zdrowa, aby pobrana krew nie wyrządziła krzywdy.

Wstrzykuje się też – z dobrym skutkiem – komórki macierzyste. Pobierane są z krwi pacjenta w specjalnym procesie separacji komórek macierzystych. Tak pozyskane komórki macierzyste podawane są pacjentowi w celu pobudzenia komórek skóry i jej przydatków. Mają za zadanie samorekonstrukcję – wytworzenie z nich tej samej tkanki, w którą zostają podane.

Ostatnim hitem jest wstrzykiwanie kompleksu peptydowego. Jest to kompleks 7 peptydów stymulujących wzrost włosów poprzez stymulacje genów wzrostu w mieszku włosowym.

W trychologii tendencja w zabiegach i pielęgnacji jest taka, że próbujemy używać metod, które sprawdziły się w kosmetycznych i medycznych kuracjach przeciwstarzeniowych.

Po mezoterapii przyszedł czas na karboksyterapię. Zabieg polega na podskórnym lub śródskórnym precyzyjnym wstrzykiwaniu kontrolowanych dawek dwutlenku węgla. W wyniku podania dwutlenku węgla w obszar objęty łysieniem, z uwagi na budowę naczyń i ukrwienie w tym obszarze, poprawia się mikrokrążenie w sposób optymalny dla obszaru skóry. Karboksyterapia prowadzi do dotlenienia i odżywienia obszarów dotkniętych łysieniem czego wynikiem jest poprawa jakości i gęstości włosów, stają się grubsze, mniej łamliwe i pobudzone do szybszego odrastania.

Jest to metoda kontrowersyjna, bo ryzykowna i bardzo bolesna. Ból głowy potrafi utrzymać się ładnych kilka godzin po zabiegu. Skuteczność nie została do końca udowodniona, zwłaszcza w monoterapii. Niezłe efekty otrzymuje się w połączeniu z mezoterapią.

Ostatnio przeprowadzane są próby z tlenoterapią. Wiadomo że tlen powoduje wzrost produkcji kolagenu i elastyny a odpowiednie dotlenienie komórek spowalnia proces degeneracji ustroju. Jednak w trychologii ta terapia jest jeszcze zbyt krótko stosowana, aby wyciągnąć wnioski, i określić skuteczność, czy ryzyko efektów ubocznych.

Do problemu wypadania włosów powinno się podchodzić holistycznie. Nie wystarczą zabiegi w gabinetach, konieczna jest odpowiednia pielęgnacja domowa. Na rynku pojawia się coraz więcej trychokosmetyków. Powstaje jednak pytanie, które z nich wybrać?

I kolejna pomoc w zdrowiu i urodzie włosów to oczywiście suplementacja. Do niedawna standardowo przepisywano: biotynę, cynk, krzem. Dodatkowo witaminę D. Wiadomo jednak, że suplementacja pomoże tylko wtedy, gdy w organizmie brakuje pewnych składników. W przyjmowaniu suplementacji najważniejsza jest ich przyswajalność. Trzeba wiedzieć, które można łączyć, a które będą przeszkadzać w absorpcji innych. O szczegółach można dowiedzieć się na szkoleniach z interpretacji wyników Analizy Pierwiastkowej Włosów.

Badanie krwi czy Analiza Pierwiastkowa Włosów?
Krew jest tkanką homeostatyczną i w razie braku pierwiastków w diecie pobiera je z narządów. Na podstawie analizy krwi nie można stwierdzić jakie jest ich nagromadzenie w tkankach. Stężenie pierwiastków we krwi może zmieniać się wraz z emocjami i porą dnia. Z kolei APW daje nam informacje poziomu pierwiastków w tkankach ale sprzed 2-3 miesięcy. Analiza pierwiastkowa tkanki włosowej pozwala na zdiagnozowanie niedoborów, pod warunkiem że potrafimy ją zinterpretować. Problem polega nie tyle na braku czy nadwyżce pierwiastków czy minerałów, ale na prawidłowych ich proporcjach.

Jest to niezwykle istotne, chociażby w celu określenia ewentualnej przyczyny nadmiernej utraty włosów. Problem ten przedstawiał mgr Jacek Kucharski podczas Kongresu Trychologicznego. Na przykład ważną proporcją jest stosunek cynku do miedzi, które w sposób istotny są związane z funkcjonowaniem hormonów – progesteronu i estrogenów. Niewłaściwa proporcja może wskazywać na zaburzenia związane z działaniem wyżej wymienionych hormonów i być istotną przesłanką na długo przed wystąpieniem widocznych objawów czy uzyskaniem nieprawidłowych wyników badań laboratoryjnych. Zbyt wysokie stężenie cynku w stosunku do miedzi wskazuje na podwyższoną ilość progesteronu w stosunku do estrogenów. Badanie APW jest bardzo wartościowym badaniem, należy jednak dobrze wiedzieć jak zinterpretować otrzymywane wyniki i co dalej z nimi zrobić, by sprostać wymaganiom naszego organizmu.

Modne zrobiło się ostatnio zalecanie odpowiednich diet w przywracaniu zdrowia skóry i włosów. Innymi słowy, nie tylko współpraca trycholog-lekarz, a więc także dietetyk staje się bardzo ważnym ogniwem w kuracjach trychologicznych.

Zupełnie innym problemem, z którym trycholog też się spotyka, to łysienie plackowate. Nie znane są wszystkie przyczyny dlatego leczenie jest tak trudne. Jeżeli jest spowodowane stresem, występuje ucisk naczynek krwionośnych na włosy i mieszki włosowe. Czasami jest tak silny że niszczy wszystkie mieszki włosowe, zachodzi całkowita utrata włosów łącznie z łonowymi. Wtedy, niestety, nie ma żadnego ratunku. W przypadku choroby autoimmunologicznej, organizm traktuje włosy jako swojego wroga i systematycznie je niszczy. Dzisiaj jest na to odpowiedź. Od niedawna, niektórzy lekarze z niezłym skutkiem aplikują silne alergeny kontaktowe, które kolokwialnie mówiąc, odwracają uwagę systemu immunologicznego. I zaczynają zwalczać alergeny zamiast włosy. Ciekawostką jest to, że kobiety cierpiące na łysienie plackowate spowodowane problemem immunologicznym w ciąży mają piękne włosy. Tłumaczy się to „wyłączeniem” systemu autoimmunologicznego, aby organizm nie odrzucił płodu czego skutkiem ubocznym jest zaprzestanie walki z włosami.

Na koniec, ostatnie doniesienia z kongresów medycyny estetycznej. Nowy temat, który się pojawił to Hair Anti-aging. Włosy starzeją się cyklicznie. Zapominamy że cały organizm się starzeje, w tym mieszki włosowe. Z wiekiem włosy się przerzedzają, stają się cieńsze, siwieją bo, „fabryka włosów” (mieszki włosowe) się osłabiają. Jest to naturalny skutek starzenia się organizmu. Stąd pomysł na kuracje przeciwstarzeniowe dla włosów. Czyli potwierdza się, że profilaktyka to podstawa. Tym bardziej że największym wrogiem włosów są wszystkie zabiegi upiększające włosy.

Dlatego nauczyciele fryzjerstwa coraz częściej poszukują wiadomości z dziedziny trychologii. I pewnie już niedługo do nauki fryzjerstwa zostaną wprowadzone podstawy trychologii.

Ewa Cognac

 

 

 

Ewa Cognac
Specjalistka branż farmaceutycznej i kosmetycznej oraz wieloletnia dyrektorka w międzynarodowych firmach związanych ze urodą i zdrowiem. Konsultantka i szkoleniowiec w zakresie trychologii oraz technik aplikacji produktów.