O tym, czy ktoś wyznaje filozofię slow można przekonać się nie tylko przyglądając się jego stylowi życia czy diecie, ale też wnętrzu. I to dosłownie. Organem, który najbardziej cierpi na szybkim życiu pozbawionym namysłu są jelita. A to z nich pochodzi aż 70 proc. odporności!
To nie pomyłka – większość mocy do radzenia sobie z infekcjami organizm czerpie właśnie z jelit. Gdyby wziąć pod uwagę ich powierzchnię, to okazałoby się, że są one 200 razy większe od skóry, która nazywana jest największym organem. A realnie jest to jeszcze więcej, bo każdy fragment jelit pokrywają kosmki, czyli wypustki, które dodatkowo ułatwiają wchłanianie substancji odżywczych do organizmu. Dlatego przy wiecznych przeziębieniach, problemach żołądkowych i infekcjach warto przede wszystkim zająć się tym niedocenianym na co dzień fragmentem układu trawiennego.
Między depresją a trawieniem
Warto to zrobić nie tylko z uwagi na zdrowie fizyczne. Od dziesięciu lat na wielu uniwersytetach, w tym na Uniwersytecie Technicznym w Teksasie, trwają badania nad wpływem bakterii jelitowych na… nastrój. Okazało się, że każdy z miliardów mikrobów obecnych w jelitach produkuje substancje chemiczne. Niektóre z nich to te same, które neurony wykorzystują do regulacji nastroju, jak dopamina czy serotonina. W 2014 roku w Norwegii zbadano mikroby jelitowe 55 osób i okazało się, że naukowcy byli w stanie na ich podstawie stwierdzić, który z pacjentów ma skłonność do depresji. W treści jelitowej tych osób dominowała bakteria, której nie spotykano w jelitach pogodnych uczestników eksperymentu. [1] Dodatkowo to z tego miejsca w ciele pobierane są substancje odżywcze. Tylko jeśli jelita są w dobrym stanie i otrzymują odpowiednie składniki, mogą odżywiać mózg i cały układ nerwowy. Wreszcie o wpływie zdrowia jelit na samopoczucie (a nawet samoocenę!) możemy się przekonać na najbardziej banalnym poziomie – potwierdzi tą zależność każdy, kto próbował prowadzić prezentację z bólem brzucha lub zatruciem.
Jak domowe ogórki i chleb
Jak więc poprawić zdrowie tego istotnego organu? Jak często w filozofii slow, trzeba wrócić ku… bakteriom. W kuchni to ich obecność odróżnia „śmieciowe” jedzenie z marketu od tradycyjnych ogórków kiszonych, domowego chleba na zakwasie, żurku według dawnej receptury czy dobrego wina. Również w jelitach ich obecność jest kluczowa. Niestety, dziś często są one wyjałowione, czyli pozbawione dobroczynnej flory. Najczęściej dzieje się tak przez stres, złą dietę, używki, napoje gazowane i nadmiar słodyczy. Na florę bakteryjną wpływ mają też niektóre leki, takie jak antybiotyki.
To dlatego właśnie od antybiotykoterapii zaczęła się kariera probiotyków. Już od wielu lat poleca się je osłonowo w czasie przyjmowania leków lub po zakończeniu terapii. Probiotyki są dobrymi bakteriami, które mogą poprawić stan zdrowia jelit, przywracając naturalna równowagę. Niektóre z nich wpływają korzystnie na nasze zdrowie, zmniejszając na przykład problemy trawienne lub zwiększając odporność na infekcje. Chodzi tu o konkretne, przebadane szczepy, takie jak te z rodziny Lactobacillus i Bifidobacterium. Prebiotyki to z kolei naturalne włókna, które poprawiają bilans dobrych bakterii jelitowych i efekt działania probiotyków poprzez zapewnienie podłoża dla ich wzrostu.
Konkretne szczepy
Jak zwykle w przypadku zdrowych produktów, tak i tu „modę” na bakterie dostrzegli producenci żywności. Zanim jednak sięgniesz po jogurt czy napój „z bakteriami”, dobrze jest sprawdzić, jakie szczepy zawiera i jak częste ich przyjmowanie przynosi efekty. Biorąc pod uwagę wyzwania współczesnego stylu życia, w tym stres, alkohol, antybiotyki, brak ruchu i wysoko przetworzone jedzenie, w znacznym stopniu zmniejszających obecność dobrych bakterii oraz przyrost tych złych, najskuteczniejsze będzie codzienne przyjmowanie probiotyków i prebiotyków, ponieważ bakterie jelitowe stale rozmnażają się i giną, a na ich miejsce trzeba wprowadzić nowe.
Wśród suplementów często można spotkać połączenie probiotyku i prebiotyku, czyli synbiotyk. Obecnie już wiemy, że powinny też po niego sięgnąć osoby często cierpiące na infekcje, podróżujące do krajów tropikalnych i bojące się zatrucia, a także wszystkie te, które wiedzą, że z powodu diety lub stylu życia w ich jelitach za mało jest korzystnych bakterii. Naukowcy przyznają, że to dopiero początek. Połączenie pomiędzy funkcjonowaniem mózgu a zdrowiem jelit poznaliśmy dopiero kilka lat temu. Od tej pory wciąż trwają badania nad tym, za jakie inne ważne funkcje odpowiadają w naszym organizmie bakterie jelitowe.